Korona – Huragan 1:2
Dodane przez Admin dnia 05 wrzesień 2015 22:00:00
05.09.2015, 17:00 – Szyd?owo – 6. kolejka IV ligi
Korona Szyd?owo – Huragan Wo?omin 1:2 (0:0)

?ó?te kartki: G?owacki, M. Kowalski – Wiel?dek, Mierzwi?ski

Bramki: G?owacki '52 – Wodzy?ski '82 (s), Ndakiza '83
Rozszerzona zawartość newsa
05.09.2015, 17:00 – Szyd?owo – 6. kolejka IV ligi
Korona Szyd?owo – Huragan Wo?omin 1:2 (0:0)

?ó?te kartki: G?owacki, M. Kowalski – Wiel?dek, Mierzwi?ski

Bramki: G?owacki '52 – Wodzy?ski '82 (s; as. Mierzwi?ski), Ndakiza '83 (as. Barzyc)

Korona: W?gierski – D. Kowalski, Karpi?ski, Wodzy?ski, Kieczmer (80' K?os) – M. Kowalski, G?owacki, Bartnikowski, Jakubiak (70' Gumienny) – Rosocha, Kacper Ma?ecki (46' Walasi?ski)

Huragan: Chrostowski – Mierzwi?ski, Górski, Dadacz, Witak (46' Ma?ko; 90+4' O?dak) – Wo?niak, Nowacki, Dylewski (60' Ndakiza), Wiel?dek, Barzyc – Sta?czyk

Pomeczowa wypowied? trenera Andrzeja Prawdy:
Przed meczem i pó?niej w przerwie stwierdzi?em wydaje mi si?, ?e bardzo trafn? i s?uszn? uwag?, ?e tak naprawd? grali?my dok?adnie to, co sobie zaplanowa? przeciwnik. Ka?dy nasz odbiór, ka?de nasze przej?cie pi?ki powodowa?o, ?e dru?yna przeciwna od razu, z automatu wraca?a si? na swoj? po?ow?. Tak na dobr? spraw? pierwsze zasieki obronne formowali ju? dziesi??-pi?tna?cie metrów za lini? ?rodkow?, kolejne zasieki by?y na wysoko?ci trzydziestego metra, a ostatnie na wysoko?ci szesnastego. W zwi?zku z tym nasze w sumie ?adne dla oka, niekiedy bardzo koronkowe akcje musia?y pr?dzej czy pó?niej rozbija? si? o mur tej stworzonej przez Szyd?owo, jak to kto? za?artowa? „Linii Maginota”, czyli takiej praktycznie nie do zdarcia. By?y sytuacje, by?y momenty kiedy wyje?d?ali?my do linii ko?cowej, jednak brakowa?o tego ostatniego dogrania, ale powtarzam - to jest pi?ka i gdzie? w pewnym momencie zaczyna brakowa? cierpliwo?ci i pewno?ci siebie. Przychodzi brak wiary w to, ?e mo?emy strzeli? i niestety to poskutkowa?o tym, ?e wychodz?c na drug? po?ow? i maj?c ?wiadomo?? tego, ?e przeciwnik nie zmieni sposobu gry, w dalszym ci?gu próbowali?my gra? to samo.

Do tego przytrafi?a si? nam ta nieszcz?sna bramka i jestem przera?ony postaw? naszego bramkarza, bo nie wolno puszcza? takich bramek, poniewa? by?o to blisko czterdzie?ci metrów, pi?ka praktycznie ledwo dolecia?a. My?l?, ?e tutaj usprawiedliwieniem (je?eli mo?na w ogóle usprawiedliwia?) jest tylko to, ?e mia? tak ma?o kontaktu z pi?k? i tak rzadko by? przy pi?ce, ?e by? mo?e zabrak?o w?a?nie tej niezb?dnej w takim meczu koncentracji. Spowodowa?o to tylko, ?e ci?nienie nam bardzo mocno skoczy?o i wreszcie wzi?li?my si? solidnie do roboty. Przestali?my gra? pi?kny dla oka futbol, a zacz?li?my gra? w miar? skutecznie, szukali?my troch? d?u?szych zagra? oraz akcji oskrzydlaj?cych. Bardzo dobr? zmian? da? Gigi, gdzie mo?na by?o wykorzysta? jego szybko??, zwrotno?? i skoczno??. Okaza?o si? to kluczem do tego, ?e te akcje zacz??y sia? zam?t w?ród rywali i po jednej z nich pad?a bramka wyrównuj?ca. Pó?niej Gigi sam doko?czy? dzie?a. ?artowa?em z zawodnikami (chocia? by?y to takie ?arty przez ?zy), ?e jeszcze jeden-dwa mecze i b?d? mnie odwiedzali w Instytucie Kardiologii w Aninie, bo moje biedne, stare serce mo?e takich nast?pnych meczów nie wytrzyma?.

Z drugiej strony jest to dowód na to, ?e w tej lidze i w ogóle w pi?ce nigdzie nie wolno jecha? po pewne trzy punkty. S?ysza?em ju? w autokarze takie teksty o kolejnych ?atwych trzech punktach, w szatni te? od czasu do czasu da si? s?ysze? komentarze, ?e mamy trzy ?atwe mecze. Oboj?tnie kto z kim gra, w pi?ce no?nej nie ma ?atwych meczów, dopóki si? tego meczu rzeczywi?cie nie wygra. Pó?niej po spotkaniu mo?na sobie ewentualnie ?artowa? czy podkre?la? si?? albo s?abo?? naszego przeciwnika. Natomiast by? to kolejny mecz, w którym pokazali?my, ?e motorycznie jednak mimo wszystko wygl?da to ca?kiem nie?le, gdy? by?y do tego zastrze?enia po ostatnim meczu, ale by?o to te? pok?osie tej heroicznej bitwy w Bie?uniu. Dzisiaj mieli?my kolejne dziewi??dziesi?t minut walki, ale w?a?nie w ogniu tego typu meczów i takich dramatycznych sytuacji rodz? si? zespo?y. Ciesz? si?, ?e znowu wyszli?my z tej opresji obronn? r?k?, aczkolwiek wola?bym wróci? ju? do tych starych, dobrych, utartych schematów, ?e strzelamy na pocz?tku dwie-trzy bramki, a pó?niej ju? bawimy si? gr? i kontrolujemy wynik, ale jest to pi?ka i tutaj niczego nie da si? zaplanowa?.